W niedawnym wyroku (z dnia 24 listopada 2016 r., sygn. akt I ACa 1159/15) Sąd Apelacyjny w Szczecinie wypowiedział się na temat odpowiedzialności użytkownika Internetu za zamieszczenie plików chronionych prawem autorskim na prywatnym serwerze, który nie był zabezpieczony przez dostępem osób trzecich, co potencjalnie umożliwiało innym osobom korzystanie z tych plików.

****

Okoliczności faktyczne sporu

Powód jest autorem ebooków, na które udziela licencji w ramach prowadzonej przez siebie działalności gospodarczej. Pozwany wykupił od powoda licencje na pakiet ebooków, które następnie zamieścił na swoim prywatnym serwerze. Serwer ten nie był zabezpieczony przed dostępem osób trzecich, ani przed możliwością pobierania plików znajdujących się na nim. Serwer nie był także zabezpieczony przed indeksowaniem jego zawartości przez roboty wyszukiwarek internetowych, co pozwalało na odnalezienie znajdujących się tam plików przez wyszukiwarki internetowe. Pliki zamieszczone na serwerze nie były także zabezpieczone przed możliwością otwarcia (zapoznania się z ich treścią) przez osobę, która pobrała taki plik. Po ok. 8 miesiącach od udzielenia licencji, pozwany usunął sporne treści ze swojego serwera. Rozstrzygnięcie sprawy wymagało więc zasadniczo odpowiedzi na pytanie, czy umieszczenie legalnie zakupionego utworu w formie e-booka na prywatnym, ale niezabezpieczonym serwerze, jest udostępnianiem utworu i skutkuje odpowiedzialnością za naruszenie praw autorskich.

Stanowisko powoda i rozstrzygnięcie sądu

Powód domagał się ostatecznie zapłaty kwoty 30 tys. złotych tytułem należnego mu odszkodowania za naruszenie praw autorskich w postaci dwukrotności tzw. „stosownego wynagrodzenia”.

Sąd Okręgowy uwzględnił powództwo, stwierdzając w szczególności, że umieszczenie plików na niezabezpieczonym serwerze, do których dostęp mają potencjalnie wszyscy użytkownicy Internetu, nie mieści się w ramach dozwolonego użytku prywatnego. Ponadto, sąd zwrócił uwagę, że pozwany jako z wykształcenia informatyk, w ww. okolicznościach powinien był przewidzieć możliwość dostępu osób postronnych do swojego serwera. Sąd wskazał także, że linki do serwera z plikami były publikowane na forach internetowych, co umożliwiało dostęp do niego.

Innego zdania był z kolei Sąd Apelacyjny, który uwzględnił apelację pozwanego i zmienił zaskarżony wyrok poprzez oddalenie powództwa. Sąd II instancji wskazał, że pozwany przy transakcji z powodem działał jako konsument, a więc powód powinien udzielić pozwanemu licencji na piśmie. Ponadto, powód nie przekazał pozwanemu instrukcji, w jaki sposób może korzystać z zakupionych utworów, a w szczególności wymagania, aby utwory zamieszczone na prywatnym serwerze były w odpowiedni sposób zabezpieczone przed dostępem osób trzecich.

Zdaniem sądu sama możliwość dostępu innych użytkowników Internetu do niezabezpieczonego serwera, na którym zamieszczono ebooki, nie wystarczy, by uznać, że takie korzystanie miało miejsce, powód nie wykazał bowiem, że do pobrania plików z serwera rzeczywiście doszło. Sąd wskazał, że analiza materiału dowodowego zebranego w sprawie prowadzi do wniosku, że do uzyskania dostępu do plików powoda umieszczonych na serwerze pozwanego wymagana była znajomość linku. Jednocześnie w toku postępowania nie zostało wykazane, że pozwany przekazał komukolwiek ten link, tym samym nie można uznać, że do plików zamieszczonych pod linkiem dostęp ma każdy, w czasie przez siebie wybranym. Sąd II instancji powołał się przy tym w swoich wywodach na wyrok Trybunału Sprawiedliwości z dnia 8 września 2016 r. w sprawie C-160/15 (GS Media BV przeciwko Sanoma Media Netherlands BV i in.), w którym Trybunał oceniał, czy w przypadku osób, które umieściły hiperłącze do treści chronionych prawem autorskim w celu zarobkowym możemy mówić o publicznym udostępnieniu utworu. W tym kontekście, sąd orzekający stwierdził, że pozwany nie udostępniał (nawet nieświadomie) poprzez umieszczenie ebooków na niezabezpieczonym serwerze, utworów powoda w celu zarobkowym, zatem nie można mówić o publicznym udostępnianiu tych utworów, co sprawia, że roszczenie odszkodowawcze jest niezasadne. Na koniec Sąd Apelacyjny podkreślił, że uwadze sądu I instancji uszedł fakt, iż powód sam przyznał, że zamieścił w pewnym momencie na swojej stronie internetowej bez żadnych zabezpieczeń zestaw plików, na korzystanie z których licencję nabył pozwany.

Komentarz

Omawiany wyrok należy uznać za kontrowersyjny. Podstawowe znaczenie ma tutaj odpowiedź na pytanie, czy rzeczywiście, aby zapoznać się z plikami zamieszczonymi na serwerze, konieczna była znajomość linku. Jeśli tak by było, to rozważania Sądu Apelacyjnego dotyczące odpowiedzialności za opublikowanie odesłań można by było odnieść do osób, który ten link udostępniały, ale nie do pozwanego, gdyż ustalono, że tego nie robił. Z uzasadnienia omawianego wyroku nie wynika niestety jednoznacznie, czy dostępu do plików zamieszczonych na serwerze nie można było uzyskać także poprzez wpisanie np. odpowiedniego tytułu ebooka w wyszukiwarce internetowej (a nie tylko poprzez znajomość linku), na co wskazywał sąd I instancji, a do czego wyraźnie nie odniósł się Sąd Apelacyjny. Jeśli dostęp do pliku był możliwy poprzez odnośnik będący wynikiem wyszukiwania, można argumentować, że do publicznego udostępnienia utworu bez zgody podmiotu uprawnionego jednak doszło. Dla stwierdzenia publicznego udostępniania, które nie posiada swojej definicji w dyrektywie 2001/29 (dyrektywa 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym), niezbędne są bowiem dwa elementy: czynność udostępniania i publiczność (tak TS UE m. in. w sprawach w sprawach: Nils Svensson i in. przeciwko Retriver Sverige AB [C-466/12]; BestWater International GmbH przeciwko Michael Mebes, Stefan Potsch [C-348/13]; GS Media BV przeciwko Sanoma Media Netherlands BV i in. [C-160/15]).

Wbrew twierdzeniom Sądu Apelacyjnego nie ma znaczenia przy tym, w zakresie pierwszej przesłanki, okoliczność, czy rzeczywiście doszło do pobrania/odtworzenia utworu przez osobę trzecią. W związku ze specyfiką udostępniania utworów w Internecie, przyjmuje się, że do rzeczywistego przekazania utworu dochodzi tylko potencjalnie i z inicjatywy odbiorcy, jednak nie ogranicza to w żaden sposób podmiotu uprawnionego do sprzeciwienia się takiemu udostępnieniu. Z kolei w odniesieniu do przesłanki „nowej publiczności”, zgodnie z utrwalonym orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jeżeli utwór udostępniany jest przez twórcę na stronie źródłowej bez ograniczeń w dostępie do tego utworu, to jego udostępnienie na innej stronie internetowej (a więc w ten sam technicznie sposób) nie jest jego „publicznym udostępnieniem”. Wynika to z tego, że – jak podnosi TS UE – nie mamy w takiej sytuacji do czynienia z nową publicznością, gdyż twórca udostępniając utwór pierwotnie bez ograniczeń liczy się z tym, że jest on dostępny dla wszystkich internautów. Nie dochodzi więc w tym zakresie do wkroczenia w monopol autorski twórcy. O zagadnieniu publicznego udostępnienia utworu pisaliśmy już m.in. tutaj.

W kontekście ustalenia, czy doszło do publicznego udostępnienia utworu w przedmiotowej sprawie, kluczowe znaczenie ma więc okoliczność, czy i kiedy powód sam zamieścił sporne ebooki na ogólnodostępnej stronie internetowej. Z uzasadnienia omawianego wyroku nie wynika jednoznacznie, kiedy to nastąpiło. Jeśli przyjąć, że – jak wskazuje Sąd Apelacyjny – miało to miejsce po kilku miesiącach od zamieszczenia przez pozwanego spornych plików na jego serwerze, to należałoby uznać, że przynajmniej do tego momentu (przy powyższym założeniu, że aby zapoznać się z plikami na serwerze nie była konieczna znajomość linku do niego) pozwany jednak naruszał autorskie prawa majątkowe powoda.

Nie są przekonujące w tym kontekście także wywody Sądu Apelacyjnego dotyczące braku udzielenia przez powoda licencji na piśmie oraz braku przekazania szczegółowej instrukcji korzystania z ebooków. Forma pisemna licencji pod rygorem nieważności została przewidziana bowiem tylko dla licencji wyłącznej. Podobnie, nakładanie obowiązku informowania nabywcy o warunkach technicznych, jakie musi on zapewnić, aby zgodnie z prawem korzystać z utworów, wydaje się zbyt daleko idące. Pomimo, że zasady korzystania z plików, na które została udzielona licencja, nie zostały przekazane nabywcy na piśmie, należy założyć, że umowa jako taka została ważnie i skutecznie zawarta (strony nie kwestionowały tego faktu), a zatem jej treść podlega wykładni, zgodnie z ogólnymi regułami wynikającymi z kodeksu cywilnego.